czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 5

No to kolejny rozdział. I tak wiem że nikt tego nie czyta, więc chyba zamknę bloga. Mam jeszcze dwa gotowe rozdziały, więc jak je wstawię to przerwę pisanie na jakiś czas, albo na zawsze. Chyba nie jestem do tego stworzona, bo nic nie wychodzi tak jak chcę :'(

-Idziemy na zakupy!- Krzykną stając w drzwiach Hope. Słysząc jego radosny ton wylałam na siebie herbatę
-Au!-krzyknęłam wstając gwałtownie
-Lili uważaj trochę. Jeśli myślisz że okaleczając się, wywiniesz z wypadu to się mylisz
-Ale...Ja nie mam kasy-spuściłam czerwieniejącą twarz. Czując ze ktoś przytula mnie od tyłu zesztywniałam. Już tak dawno nikt mnie nie dotykał. Podniosłam wzrok na Jina. Nie wiedziałam że jest aż tak przystojny
-Spokojnie. Kupimy ci wszystko co zechcesz
-Ja nie mogę się na to zgodzić. Będę czuła się jak pasożyt!
-Hahaha. To my jesteśmy pasożytami. W końcu u ciebie mieszkamy
-No..w sumie racja-mruknęłam uśmiechając sie
-No to postanowione- stwierdził wypuszczając mnie z uścisku.
*
-Suga! Rusz się, chcemy już wyjść!
-Widzieliście gdzieś moje buty?
-Eh..znowu?-Skarp podrapał się po głowie i rozejrzał. Wzrok zatrzymał na Cookim, który wyraźnie powstrzymywał się od śmiechu. Posłał mu błyskawicę z oczu i podszedł
-Cookie? Gdzie je dałeś?
-Jakim prawem mnie oskarżasz?
-Prawem lidera- sykną z usmiechem i dźgną go pod żebra. Młodszy odskoczył jęcząc
-Ej! Chcesz mnie znowu szyć?!
-Gdzie je dałeś?
-Nigdzie.Widziałem je ostatnio w mikrofalówce-mrukną przybierając obrażony wyraz twarzy. Suga popędził po swoje buty, a kiedy je odnalazł w końcu wyszliśmy. Idąc chodnikiem musieliśmy wyglądać niezwykle dziwnie. Zwłaszcza Hope który uparł się żeby założyć bandanę ze złotymi ćwiekami. Podczas zakupów było tak jak obiecali. Kupowali mi wszystko co chciałam, a nawet to o co nie prosiłam. Zgodzili się nawet na niebieską letnią sukienkę za dość duże pieniądze. Tak więc po trzech godzinach włóczenia się po sklepach zasiedliśmy przy stoliku popijając shake'i obładowani jak nastolatki po zerwaniu z chłopakiem.
-Więc- zaczął Suga- kiedy się tu wprowadziłaś?
-Co? Skąd wiesz że się tu przeprowadziłam?
-To proste. Nie zachowujesz się jak tutejsi
-Ou...Na początku wakacji.-odpowiedziałam, zastanawiając się ja zachowują sie ,,tutejsi"
-Sama?
-Wybacz. Nie chcę o tym rozmawiać
-Pff....
-A wy? Jesteście rodziną?
-Eee...Nie
-Więc czemu nie jesteście z rodziną?
-Nie chcemy o tym gadać-wtrącił Sharp odsuwając gazetę ktorą właśnie czytał
-Ej! Patrzcie- szepnął podekscytowany Hope. Wszyscy odwróciliśmy się we wskazywanym kierunku. Niedaleko szła wysportowana dziewczyna o długich nogach i pięknych blond włosach. Miała na sobie krótką czerwoną sukienkę i buty na obcasach. Od razu skojarzyła mi się z dziwką, ale chłopaki chyba nie podzielali mojego zdania.
-Niezła nie?
-Może być. Uderzamy?-spytał Suga
-Pewnie. No to który pierwszy?
-Suga ma chyba największą szanse
-O tak!- rudawo włosy poderwał się z miejsca machając dziwnie rękoma. Wszyscy,  przyglądaliśmy sie jak idzie w stronę nieznajomej i dotyka jej ramienia. Dziewczyna odwróciła sie do niego i uśmiechnęła. Zazdrość połechtała moje wnętrzności. Ona była naprawdę śliczna. Rozmawiali chwilę, po czym Suga wskazał na nas palcem i zaczęli się zbliżać. Poczułam że panikuję. Co ona sobie o mnie pomyśli? Pod względem urody nie dosięgam jej do pięt!
-Dzień dobry. Jestem Elen-przywitała się nieznajoma
-Hej-odpowiedzieliśmy chórem, a potem zaczęliśmy się przedstawiać. Czekałam cierpliwie na swoją kolej ze spuszczoną głową, machając nogami.
-Mam na imię Lili i mieszkam tu od niedawna...-zaczęłam
-O. Naprawdę? Będziesz chodzić do tej szkoły?-przerwała podekscytowana
-Tak. Do 2 gimnazjum...
-Aaa! No ja też! Musimy sie lepiej poznać!
-Pewnie- uśmiechnęłam się.
-Proszę. To mój numer telefonu. Teraz muszę iść, bo umówiłam sie już na spotkanie
-No to na razie-Elen pomachała nam jeszcze szybko i zniknęła we wnętrzu autobusu. Cookie przyglądał mi się natarczywie
-Czego chcesz?
-Trzeba ci skołować taką kieckę
-Niedoczekanie!
*
Uf...Pierwszy dzień spędzony z chłopakami. Przyznam że bawiłam się świetnie. Po spotkaniu Elen poszliśmy jeszcze do wesołego miasteczka, gdzie obeszliśmy prawie wszystkie atrakcję. Było naprawdę zabawnie. Zwłaszcza kiedy Suga zwymiotował do kosza na śmieci, a Cookie który o tym nie wiedział zaciągną go na jakąś przerażającą kolejkę. Hahaha. Kiedy z niej wyszedł wyglądał jak zombi. Siedziałam w salonie przyglądając się jak Jin karmi każdego członka chipsami niczym ptak swoje pisklaki. Wydaje mi się, że to on jest zespołową mamą. Sharp który włada wszystkim przypomina tatę, a Hope ciocię która na wszystko pozwala. Nie rozgryzłam jaka rolę pełni Suga i Cookie, ale prawdopodobnie juz niedługo mnie natchnie. A na razie mam zamiar cieszyć się towarzystwem moich nowych przyjaciół.

1 komentarz: