sobota, 14 marca 2015

Rozdział 1

I tak oto pojawia się pierwszy rozdział. Ostrzegam że ostatnio mam faze na Bangtan Boys, więc mogą pojawić się (oby) nieliczne podobieństwa. Ale jesli zacznie wam to przeszkadzać to możecie mnie po prostu walnąć i kazać się ogarnąć
Tak więc bez przedłużania zapraszam do czytania :D

***

 Lili pov.

Znowu tam byłam. Stałam przed bramą budynku szkoły tępo wpatrując się w stalowe pręty. Przychodziłam tu codziennie, z przerażeniem odliczając dni.
-Miesiąc...-przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam w stronę swojego domu. Poprzednie Gimnazjum okazało się najgorszym doświadczeniem w życiu, więc juz po roku nauki, postanowiłam sie przeprowadzić. Jeśli tutaj też tak będzie to juz koniec mojej psychiki. Drżącymi dłońmi założyłam słuchawki i wsłuchałam sie w słowa piosenki.

Cookie pov.

-Teraz skręć w lewo słyszysz?!-przycisnąłem mocniej telefon do ucha usiłując rozszyfrować słowa
-Które lewo?
-No...To po lewej
-Też mi pomoc-sapnąłem przyśpieszając biegu. Nie mogę się zatrzymać.
-Szmato! Wracaj tu!-szybko spojrzałem za siebie. Byli coraz bliżej.
-Teraz w prawo!-skręciłem w wąski zaułek. Śmierdziało tu wymiocinami.
-Gdzie wy do cholery jesteście!
-Cooki jesteśmy w drodze. Wytrzymaj-łatwo im mówić. Bez wahania minąłem znak ostrzegający o robotach drogowych i przeskoczyłem rów. Jakiś robotnik wołał za mną wymachując łopatą, ale olałem go. Dzięki tej trasie mam dodatkowe 2 minuty.
-Udajemy się w stronę parku wodnego, słyszysz?
-Tak, ale nie mam pojęcia gdzie to jest
-Wystarczy że będziesz słuchał moich wskazówek
-No przecież to robię!...-skręciłem w kolejną uliczkę i uderzyłem w jakąś dziewczynę, która z piskiem upadła na ziemię. Szybko wstałem i znowu zacząłem biec
-Sory!-krzyknąłem przez ramie. Powoli zaczęło brakować mi tchu. Kolejne skrzyżowanie.
-W którą stro....Cholera!-nie miałem przy sobie komórki! Musiała mi wypaść podczas zderzenia. Pobiegłem w prawo błagając aby to była właściwa droga. Ścieżkę zagrodził mi 5 metrowy mur, pod którym stał oblepiony jakimś świństwem śmietnik. Z biegu wskoczyłem na niego, a potem przeleciałem nad murem. Z drugiej strony nie było niczego na czym mógł bym wylądować więc upadek okazał się niezwykle bolesny. Już chciałem biec dalej, kiedy zdałem sobie sprawę że drogę zagradza mi kolejna ściana. Jedyne możliwe wyjście to stalowe drzwi czyjegoś mieszkania. Po cholere komuś taki ślepy zaułek! Podbiegłem do drzwi i zacząłem walić w nie jak opętany.
-Proszę otworzyć! Słyszysz!Otwórz!- nic. Po drugiej stronie muru usłyszałem czyjś śmiech, a potem odgłosy wskakiwania na śmietnik. Moje serce biło właśnie rekordy w ilości uderzeń. 5 chłopaków ubranych w skóry przeskoczyło przez przeszkodę uśmiechając się drapieżnie. Byli więksi, starsi i silniejsi. Już jestem martwy...

Lili pov.
Auu...Co za kretyn. Chyba coś mi się stało w głowę. Zaczęłam słyszeć głosy...Jednak nie. To tylko czyjś telefon. Krzywiąc się wstałam i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Nie rozumiałam co mówi osoba po drugiej stronie, ale była chyba niezwykle wkurzona. Ostrożnie przyłożyłam użądzenie do ucha
-...żyjesz! Szlag, to nie pora na zabawy! Chłopaki rozdzielamy się! Musimy go znaleść!
-Ciekawe o co mu chodzi? Usłyszałam czyjeś kroki za zakrętem, więc szybko rozłączyłam się z dziwnym rozmówca i wepchałam przyrząd do kieszeni. Później poszukam właściciela. Wtem zza rogu wypadło siedmiu groźnie wyglądających facetów, odrobinę ode mnie starszych. Nawet się nie zatrzymali. Pierwszy tylko mnie odepchną i mimo że wylądowałam znowu na ziemi poczułam ulgę...
  Do drzwi mieszkania dotarłam w trybie ekspresowym. Zawsze kiedy stałam w tej uliczce zastanawiałam się nad swoim życiem. A ono było dokładnie jak ta uliczka, czyli śmierdzące gównem bagno. Kiedy uporałam się z zamkiem wparowałam do środka. Tutaj było czysto, ale od razu wyczułam coś w powietrzu. Jakieś dziwne napięcie. Obeszłam wszystkie pokoje i wyciągnęłam spod łóżka przerażoną kotkę.
-Co tu się stało maleńka?-zwierzę tylko łypnęła na mnie błękitnymi ślepiami i zaczęło się wyrywać. Westchnęłam. Muszę sie uspokoić, to na pewno nic takiego. Podeszłam do metalowych drzwi, przekręciłam zamek i weszłam do zaułka. MOJEGO zaułka. Słonce jeszcze nie zaszło, ale tutaj, w otoczonej murami klatce było już ciemno. Zamknęłam oczy delektując się spokojem, o który w takim mieście naprawdę ciężko. Pociągnęłam nosem czując jakiś dziwny metaliczny zapach. Coś jakby...Krew? Spanikowana rozejrzałam się w poszukiwaniu źródła i zamarłam widząc drobną sylwetkę leżącą pod jedną ze ścian...
-------------
0 komentarzy=0 nowych rozdziałów

1 komentarz: