sobota, 13 czerwca 2015

Nadszedł koniec

Wim obiecałam jeszcze dwa rozdziały, ale cóż. Udajmy że tego nigdy nie powiedziałam. Zawieszam bloga na czas nieokreślony. Pewnie nikt sie tym nie przejmie, ale to może nawet lepiej.

wtorek, 2 czerwca 2015

Szkarłatne spojrzenie-END

 Oki. Obiecana kontynuacja mojego starego opowiadania, którego juz na tym świecie nie ma. Większość osób tego nie zrozumie, ale i tak nikt tego nie czyta....Tak to przez ciebie to wstawiam! Zadowolona? :b Trochę mi się nie chciało i dlatego wszystko jest tak upchane i walka ma tak mało opisów. Ostatnia część ,,Szkarłatnego spojrzenia".

Mężczyzna stał wyprostowany, uśmiechając się na samą myśl o tym co zaraz nastąpi. Wsłuchiwał się we wściekły ton płynący z telefonu. Ciekawe czy Rein znienawidzi go jeszcze bardziej? Ciekawe czy przyjdzie go zabić? Ciekawe czy wytrzyma śmierć kolejnej bliskiej osoby? Z zadowoleniem spojrzał na klęczącego przed nim skatowanego chłopaka. Wyciągną w jego kierunku połyskującą komórkę
-Chcesz się pożegnać- spytał przyjacielskim tonem. Z oczu młodszego popłynęły łzy mieszając się z krwią. Zadrżały mu usta
-Rein. Dałem im wyniki badań. Chcieli zabić Elen. Proszę wybacz mi-sapną łamiącym się głosem. Z telefonu napłynęła kolejna fala przekleństw wymierzonych w starszego mężczyznę, który znowu przysuną komórkę do swojego ucha
-Wiesz co Rein? Jesteś naprawdę niesamowitym okazem. Uznaj to za doświadczenie-sykną celując w Jina. Chłopak zamkną oczy, szeptając coś do siebie. Nastąpił głuchy starzał i ciało bezwładnie osunęło się na ziemię. Cezar z grymasem na twarzy rozłączył się z Reinem.
-I co teraz zrobisz panie wampirze-mrukną wychodząc z domu.
***
Chłopak z wściekłością rzucił komórkę na ziemię. Czy to możliwe? Czy to się stało naprawdę? Został sam? Trzęsły mu się dłonie. Ale to nie musi być prawda. Możliwe że Jin wciąż żyje, a Cezar próbuje wymusić na nim posłuszeństwo. Wróci do domu, a Jin zacznie się śmiać z jego głupiej miny. Zdyszany wpadł do domu rozglądając się ze zdenerwowaniem.
-Jin!-krzykną, ale nikt mu nie odpowiedział. Wszedł do salonu i zastał to czego się najbardziej obawiał. Opadł na kolana czując jak brakuje mu tlenu. Jego najlepszy przyjaciel, jedyny który go zaakceptował, jedyny który się go nie bał i ten który stał się jego bratem...nie żyje? W pomieszczeniu unosił się ostry zapach krwi. Źrenice zalał mu szkarłat wywołując ból. Gdyby Jin żył zaraz by na niego nawrzeszczał.
-Zabije cię Cezarze-sykną i wtedy usłyszał jak ktoś otwiera drzwi. Roztrzęsiony wybiegł z domu mijając po drodze zaskoczoną Elen. Miała podkrążone oczy i rozczochrane oczy. Widząc Reina w takim stanie odskoczyła gwałtownie.
-Rein? Wszystko w porządku? Nie mogłam spać i pomyślałam że Jinowi się coś...-przerwała widząc przerażone oczy chłopaka. Juz wiedziała co się stało. Z szeroko otwartymi oczyma wbiegła do domu, a sekundę później wydobył sie z niego przeraźliwy krzyk rozpaczy. Czarnowłosy zacisną mocniej pięści i zaczął biec. Misi sie pośpieszyć. Kierował sie instynktem i chęcią mordu. Jest blisko.
 Zobaczył go na moście. Stał przodem do niego z pewnym uśmiechem na twarzy. Jego oczy połyskiwały złotem, a w dłoni trzymał pistolet. Rein nie czekając na nic przyśpieszył biegu. Cezar stał w miejscu uśmiechając się zagadkowo, aż w końcu wystrzelił. Ostry bój przeszył pierś chłopaka i upadł na ziemię.
-Wiesz. Zawsze się zastanawiałem jak to możliwe że tak uporczywie trzymasz się życia. Na początku myślałem że to zasługa choroby, ale teraz wydaje mi się to błędną teorią.
-To dlatego że mam serce- sapną powoli się podnosząc. Cezar wybuchną śmiechem
-Błąd. Potwory nie mają serca.-powiedział przeciwnik momentalnie poważniejąc. Wyciągną z kieszeni strzykawkę z zielonkawą cieczą i podszedł do chłopaka. Ten próbował sie podnieść, ale ból go obezwładnił. Nie mógł się zregenerować, więc najprawdopodobniej był to zatruty pocisk.
-A teraz. Zapłacisz za odcięcie mi ręki i dwukrotne wyrwanie serca. To bardzo boli, wiesz?-sykną wbijając strzykawkę w szyje chłopaka. Jad zaczął się rozprzestrzeniać. Rein skrzywił się czując jak trucizna go pożera. Trucizna która zabiła jego rodzinę i którą on sam zamierzał zabić Cezara. Ciało zaczęło odmawiać mu posłuszeństwa. Zrobiło mu sie zimno
  Nie mogę tego tak zostawić. Nie mogę teraz zginąć powtarzał w myślach czując jak oplata go znajoma macka siły. Wyciągną dłoń w stronę mężczyzny czując jak ciepły strumień energii rozchodzi się po ciele. Odetchną i uwolnił niebezpieczną siłę...
   Porażone ciało opadło na ziemię. Mężczyzna jeszcze oddychał, ale było oczywiste że niedługo zakończy swój żywot.
-A teraz zabiorę twoje życie i oddam je komuś kto na nie zasłużył-sapną Rein walcząc z chciwą śmiercią która wyciągała po niego dłonie. Cezar zaśmiał się
-Głupcze.Nabrałem cię. Kimże ja jestem? To ty jesteś kluczem! To ty musisz zginąć żeby on przeżył-szeptał ostatkami sił przeciwnik. Rein wpatrywał się w zasypiającego z niedowierzaniem. Musi zginąć....Drżącą dłonią dotkną swojej skroni i wykonał wyuczony ruch. Oczy zalała biel, a twarz pociemniała
-Tym razem to ja ci pomogę przyjacielu. A teraz idę się spotkać z Meg-mrukną zamykając zmęczone powieki
***
Co do tego co pisałam we wcześniejszym poście...To opowiadanie nie liczy sie do tych dwóch ostatnich rozdziałów. Oprócz tego będą jeszcze te 2 :b